środa, 5 października 2011

Autor: Anonimowy

Resident Evil: Retribution. Światełko w tunelu?

Flirt Paula W. Andersona i Milli Jovovich z marką Resident Evil zaczął się całkiem znośnie. Resident Evil: Domenę zła z 2001 roku oglądało się w miarę bezboleśnie. Pociągająca i wiarygodna w roli agentki z amnezją Jovovich, niezły drugi plan, pomysłowy skrypt z twistem, klimat podziemnych laboratoriów Umberlli, wreszcie szalenie nakręcający epilog. Mimo sukcesu w box office i niezgorszych opinii recenzentów, muszę zgłosić pewien sprzeciw. Mówimy tutaj przecież o adaptacji słynnego cyklu gier firmy Capcom, która paradoksalnie ma niewiele z serią RE wspólnego. Podziemne centrum badawcze, rezydencja, zombie, dobermany, szalejący Licker czy akcja w metrze, to nic innego jak luźne wykorzystanie pojedynczych elementów z gier, a nie Resident Evil opowiedziany językiem kina. Jak pokazała przyszłość, takie podejście do konsolowego/komputerowego pierwowzoru rozpoczęło proces, który w prostej linii doprowadził do wysypu katastrofalnych kontynuacji.


Kolejne dwie części przygód Alice w "Zombielandii", przy których Anderson pełnił jedynie funkcję producenta, obnażyły jedynie fatalny wybór koncepcji przez męża Milli. Emocje, logika, przyzwoite dialogi - tego wszystkiego rzecz jasna w Apokalipsie i Zagładzie zabrakło, w zamian otrzymaliśmy zlepek niepasujących do siebie motywów z gier, czerstwe one-linery, zombie-karate z kontenera czy Alice, która siłą woli niszczyła... satelity. Czego by w tym miejscu nie napisać, trzy pierwsze filmy miały jako taki pomysł na siebie. Domena zła skupiała się na eksploracji chłodnych pomieszczeń i rozpaczliwej walce z nieumarłymi w zamkniętej przestrzeni. Część druga garściami czerpała z gier nr 2 i 3, ukazując zmagania z szalejącym po Raccoon City wirusem. W Zagładzie zaś postawiono na postapokaliptyczny klimat rodem z Mad Max. Niestety, w Afterlife nawet to poszło w gwizdek, przez co otrzymaliśmy chaotyczny i nieoglądalny zlepek klipów rodem z MTV, w których fatalny efekt 3D oraz słabe efekty specjalne nie były w stanie zamaskować pisanego na kolanie scenariusza i fatalnej gry aktorów.


W tym miejscu pragnąłbym także obalić pewien mit, jaki narodził się przy okazji mieszania filmów Andersona z szambem (słusznego zresztą). Przy dużej sympatii do wszystkich odsłon flagowej serii Capcom, nie mogę przemilczeć faktu, że pod względem scenariusza (fabuła, dialogi) wszystkie części RE to po prostu dno. Niby fabułki kolejnych części są stylizowane na zombie-movies klasy B, brak w nich jednak elementów pastiszu czy parodii, a każda odsłona traktuje siebie bardzo serio. Niemal wszystkie dialogi z części pierwszej (filmik u góry), fabuła RE 4, w której Leon Kennedy przybywa do hiszpańskiej wioski w poszukiwaniu uprowadzonej córki prezydenta USA, miłość Steve'a do Claire w RE: Code Veronica X, czy przezabawni Murzyni na motorach z RE 5, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Uprzedzę komentarze typu: "A czego, brodaty matole, spodziewałeś się w grach z zombiakami?!". Odpowiadam, że skoro ktoś już wymyślił pretekstową historyjkę i odpalił dialogi między postaciami, mógł poświęcić na to kilka godzin więcej. I mielibyśmy znośny background pod wyrzynkę nadgniłego ścierwa. A tak otrzymaliśmy fabularne zakalce.

 

Przyjemnie mi się wylewa pomyje, a Wam zapewne czyta, niemniej to już ostatni akapit, a nie napisałem jeszcze słowa o planowanym na wrzesień 2012 prequelu kinowej serii pt. Resident Evil: Retribution. Film ponownie wyreżyseruje Paul "więcej slo-mo, więcej 3D" Anderson, a w Alice wcieli się Milla "ktoś tu nie ma piersi" Jovovich. Jako że Afterlife odniósł duży sukces kasowy, raczej nie ma co liczyć na zmianę klimatu i elementów, dzięki którym ostatni Res się sprzedał. Zapytanie, które postawiłem w nagłówku, przesiąknięte jest ironią, gdyż uprawiając TAKĄ samowolkę przy zabawie z TAKIM pierwowzorem, lepiej niż w pierwszym filmie być nie może, ale gorzej niż w Afterlife także być nie powinno, bo już się chyba nie da. Wow! Czyli jednak światełko w tunelu jest...

3 komentarze:

  1. Skąd info, że Retribution ma być PREquelem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zewsząd. Do gry wracają m.in. Michelle Rodriguez i Oded Fehr...

    OdpowiedzUsuń
  3. jak twierdzisz ze fabula w RE to dno (mowie o grach) to jestes zwykla kicha

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze posty Fetyszystów