poniedziałek, 19 września 2011

Autor: Gigacz

KMF na planie „Miłości” Fabickiego

Dobra, przesadziłem. Może nie KMF a tylko ja, w roli najlepszego na świecie statysty. „Miłość” reżyseruje nominowany do Oscara Sławomir Fabicki. Na planie w Płocku pojawili się: Marcin Dorociński, Wojciech Mecwaldowski, Adam Woronowicz, Julia Kijowska, Marian Dziędziel i (chyba) Dorota Kolak.




Spowiedź statysty. W zasadzie to nie ma co opowiadać. Najpierw staliśmy pod kościołem, gdzie dziecko głównych bohaterów zostanie ochrzczone (ponoć ma być to zakończenie). Staliśmy, rozmawialiśmy. Dali mi żonę. Zabrali mi żonę. Ktoś miał chodzić, ktoś coś gadać. Przerwa na launch. Aktorzy zostali by nakręcić sceny wewnątrz kościoła.


Koniec przerwy. Dołączamy do aktorów, rozmieszczają nas w ławkach i kręcą plan ogólny. Dziecko płacze – nic z tego – czekamy. W końcu wyszło. Zmiana ustawienia kamery. Dziecko znowu zaczyna coś pomrukiwać, jednak gdy reżyser Fabicki objaśnia coś technikom, niemowlak zdaje się go słuchać. Po chwili znowu słodko mruczy.



Mało brakowało, a byłaby tragedia. Realizowano właśnie ujęcie zza pleców, na którym widzimy panią Kijowską zbliżającą się do księdza. Asystent operatora reguluje pierścień ostrości a drugą ręką ciągnie kabel podłączony do monitora podglądowego. I SRU! Na kablu stał reżyser. Mało brakowało by cholernie droga kamera RED wylądowała na ziemi.


Nie zabrakło również efektów specjalnych. Dzięki nim zostanie w postprodukcji wykreowany gołąb, który będzie zjadał rzucane przez kościelnego okruszki chleba. Starszy jegomość co prawda nie mógł się za bardzo schylać, ale słowo reżysera rzecz święta i jakoś dał radę. Potem technicy rozstawili na posadzce kukłę mającą odwzorować skalę zwierzęcia, a następnie sfilmowali odbicie uprzednio wypolerowanej, lustrzanej kuli, dzięki której dokładnie odwzorują w komputerze oświetlenie cyfrowego gołębia.



Przerwa. Panie z agencji aktorskiej wybierają najlepszych statystów, poczym jedziemy przebrać się w mniej eleganckie ciuchy. Zapada zmrok - przenosimy się pod Ratusz. Zabrali mi płaszcz, dali dresową bluzę (sic!). Mam iść z kolegą i podrywać dziewczynę. Próba udana, podchodzi technik i daje naszej trójce… służbowe browary – rekwizyty :). Po chwili słychać „akcja!”. Przechodzimy. Potem jeszcze raz, bliżej kamery. Dwie godziny przerwy. Aktorzy kręcą scenę w drzwiach ratusza a my… nudzimy się. Marcin Dorociński oraz „ciężarna” Julia Kijowska czekają chyba na taksówkę. W drzwiach pojawia się grający prezydenta miasta X, Adam Woronowicz. My się dalej nudzimy. Po kilku dialogach (i kilkudziesięciu dublach) wsiadają do auta i odjeżdżają. Czekamy, czekamy, a tu koniec zdjęć. Rozliczyliśmy się, a co młodsi koledzy prosili panie z agencji o….. usprawiedliwienia do szkoły : )


Ze stówką w kiszeni, pamiątkową puszką piwa i bananem na twarzy, Gigacz wrócił do domu.

3 komentarze:

  1. Fabicki świeżo po nominacji był u nas na uczelni na pogadance o tym, jak to kręcił "Męską sprawę". Okazał się fajnym gościem, przywiózł kilka plakatów ze swojego filmu i rozdawał na nich autografy, a na koniec okazało się, że uczelnia nie zagwarantowała mu taksówki i osobiście odwoziłem go do domu, przed którym zrobiłem sobie z nim pamiątkowe zdjęcie - kto chce mnie dotknąć? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabicki może i zdolny, ale proszę, neich to nie będzie coś pokroju "Z odzysku", bo nie wytrzymam.

    http://film.org.pl/prace/z_odzysku.html

    OdpowiedzUsuń
  3. A po premierze "Miłości" będziemy czytać na stronie KFM, jaki wyszedł gniot i w ogóle że polskie kino jest do kitu.

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze posty Fetyszystów