środa, 25 stycznia 2012

Autor: Motoduf

Nie graj już tego więcej, Tim

W sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia z „Dark Shadows”, najnowszego filmu Tima Burtona, który na ekrany naszych kin wejdzie najprawdopodobniej w maju. To drugi, obok „Frankenweenie”, tegoroczny projekt Burtona i to raczej „ten gorszy”. O ile bowiem animowana historia wskrzeszonego psa może być całkiem fajna, o tyle „Dark Shadows” wygląda... dokładnie tak samo jak wszystkie inne filmy tego reżysera z ostatniego dziesięciolecia (za wyjątkiem „Dużej ryby”).



Przyjrzyjmy się jednak najpierw faktom:

- Johnny Depp w roli kogoś dziwnego/szalonego/tajemniczego – jest!
- fabuła bazująca na powszechnie znanej opowieści – jest!
- Helena Bonham Carter na drugim planie – jest!
- wiktoriańska scenografia – jest!
- biały makijaż w ilościach dowolnych – jest!
- Danny Elfman jako kompozytor – jest!


I tak się tylko zastanawiam, kiedy Burtonowi odpadły jaja. Kiedyś był to jeden z najciekawszych, najbardziej oryginalnych amerykańskich reżyserów, który nie tylko bawił się ekranowym mrokiem, ale też potrafił pokazać, że nie robi filmów pod publiczkę – czy to kręcąc brutalny, pesymistyczny „Powrót Batmana”, czy też biorąc się za quasi-biografię „najgorszego reżysera świata” („Ed Wood”, do dziś pozostający – moim zdaniem – najlepszym filmem Tima). A ostatnio? „Charlie i fabryka czekolady”, „Sweeney Todd”, „Alicja w krainie czarów” – za każdym razem umalowany Depp, za każdym razem cyfrowe efekty (które nijak nie współgrają ze stylistyką „dawnego” Burtona) i za każdym razem rozczarowanie po wyjściu z kina.


Nie chodzi o to, że formuła reżysera się wyczerpała. On nigdy nie miał formuły sensu stricto. Wszystkie swoje filmy niejako „wyprowadzał” z wyobraźni, ale w jej ramach umiał tworzyć obrazy skrajnie różne – wystarczy zresztą obejrzeć pod rząd „Dużą rybę”, „Powrót Batmana” i „Eda Wooda”, żeby się o tym przekonać. Seans każdego kolejnego filmu Burtona poprzedzało uczucie zaintrygowania pod hasłem „co on tym razem wymyśli?”. A patrząc na zdjęcia z „Dark Shadows” już wiem, że tym razem nie wymyślił absolutnie niczego nowego. Jak zwykle, wszyscy będą szaleć: Depp na ekranie, Elfman na ścieżce dźwiękowej, a nastolatki w kinach. Biznes się kręci, wytwórnia znowu da kasę, szkoda tylko faceta, który zamknął swoją wyobraźnię w klatce.

Politykę Burtona świetnie sparodiowano jakiś czas temu w CollegeHumor:



Szkoda też Johnny'ego Deppa. Kiedyś miał spory potencjał, grywał naprawdę ciekawe, nietuzinkowe postacie, ale gdzieś na etapie „Piratów z Karaibów” po prostu przestało mu się chcieć. Ostatnio w każdym filmie, nieważne czy u Burtona, czy u innych reżyserów, grywa dokładnie w taki sam sposób. Podczas gdy Pitt czy Clooney udowadniają widzom, że znakomicie odnajdują się w „dorosłym”, poważnym repertuarze, Depp jedzie na autopilocie szaleńca-dziwaka. Dość powiedzieć, że krótki, autoironiczny występ w „Life's Too Short” Ricky'ego Gervaisa to jego najlepsza rola od paru ładnych lat:



Oczywiście mogę się mylić - „Dark Shadows” może okazać się czymś zupełnie nowym, innym i – przede wszystkim – lepszym, niż ostatnie dokonania Burtona. Ale patrząc na pierwsze opublikowane zdjęcia, jakoś niezbyt chce mi się w to wierzyć.

8 komentarzy:

  1. Miejmy nadzieję że jednak się mylisz. Bardzo lubię kino Burtona i kreacje Deppa, ale faktem jest że ostatnio Ci panowie (a już szczególnie drugi z nich) rozmieniają się na drobne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Motodufem. Trafny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  3. Johnny Depp ma jeszcze brzydszą charakteryzację niż w "Alicji", gdzie wręcz nie mogłem na niego patrzeć, więc na pewno nie wybiorę się na nowego Burtona do kina. Co do jego filmów - jednym z moich ulubionych pozostaje "Edward Nożycoręki", bardzo sympatycznie wspominam też zwariowaną, kolorową, "Wielką przygodę Pee-wee Hermana", z muzyką Elfmana, ale - uwaga - BEZ Deppa i BEZ Bonham Carter ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pieprzenie. zgadzam sie, ze burton ma ewidentnie slabszy okres, ale stylistyka, ktora zapowiada dark shadows to jest dokladnie to, co robil od zawsze (pod tym wzgledem to alicja jest odchyleniem od normy), wiec krytyka akurat tego aspektu jest mocno naciagana pod teze calosci. ja chce to widziec raczej jako zapowiedz powrotu do dawnej formy.

    kelley

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja po zdjęciach strzelam, że to będzie biopic Jacka White'a.

    Jakuzzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że nie tylko ja tak myślę.Już rzygam kolejnym projektem, gdzie Burton angażuje Deppa, Helenkę i specjalistów od barokowego makeupu. Pewnie wyjdzie na to, że ten też obejrzę, ale nieprędko. Do dzisiaj czule wspominam "Dużą rybę", która autentycznie mnie zaskoczyła, rozbawiła i wzruszyła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie przesadzajmy z tym pesymizmem czy brutalnością Powrótu Batmana. Film miał w sobie parę ciekawych, barwnych podtekstów, ale mało kto w dniu premiery wyróżniłby ten obraz za pesymizm, czy brutalność.

    Co do Burtona. Nie jest to spadek formy, po prostu zmęczenie materiału. Niektórzy mogliby powiedzieć "więcej dobrego, po co marudzić?". Cóż jak widać, gdy się opiera głównie na stylistyce, to nie ważne jak mocna by ona nie była, prędzej czy później widzowie mają dosyć. Między innymi z tego powodu Terrego Gillama nazywa się w niektórych kręgach "Lepszym Burtonem".

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze posty Fetyszystów