Zacznę od rzyci strony. Była druga połowa lat 90. minionego stulecia. Związek Producentów Audio i Video (ZPAV) zauważył, że sprzedaż płyt z muzyką zaczyna spadać dość drastycznie. Poczynił czym prędzej kroki w celu utrzymania wysokiego statusu nagród za wysoką sprzedaż (Złote, Platynowe i Diamentowe Płyty), obniżając pułap sprzedaży krążków. Zszedł ze 100 tys. na 50 tys. Degrengolada trwała dalej i aktualnie by otrzymać "złoto" wystarczy sprzedać 15 tys. (w PRLu było to 160 tys.!). W dobie muzyki cyfrowej, ten próg też jest wyzwaniem.
Aby jednak takimi wyróżnieniami móc się szczycić, wytwórnie wpadły na świetny pomysł. Do właściwych płyt dodają bonusowe krążki DVD z "materiałami filmowymi" dotyczącymi wykonawcy. Zawartość w zatrważającej większości pozostawia wiele do życzenia. Są ta jakieś dwa archiwalne teledyski, fragment koncertu kręcony komórką, czy szumnie zwane raporty ze studia, które lepiej skręciłby pan Zdzisiu, trzaskający tydzień w tydzień wesela i chrzciny (z całym szacunkiem panie Zdziśku!). Dlaczego? Wtedy takie wydanie liczone jest podwójnie! Zatem, kiedy Kult otrzymuje Diamentową Płytę (150 tys.) za swój występ unpluggedowy w rzeczywistości kupiło to 50 tys. osób (wydanie 2CD+DVD). Ale oddajmy to Kazikowi i spółce: wydanie jest świetne i zawartość warta swej ceny. To jest jednakże wyjątek. W każdym razie wydań "bubli" unikam. Skupiam się na nowej muzyce i "gratisowe" DVD sobie odpuszczam.
Od kilku lat ten zwiększający sprzedaż trend, zauważyłem z niemałym niepokojem przy okazji premier płyt zespołu Hey. Kapeli, która nie zawodzi i wciąż nagrywa świetne lub rewelacyjne płyty z absolutnie czadowymi tekstami wokalistki Nosowskiej Katarzyny. I tu dochodzę do sedna sprawy (wiem, dość późno). Przy płytach "Echosystem" i "MURP", a także solowej Nosowskiej "N/O" czyli nowych muzycznych interpretacjach tekstów Agnieszki Nosowskiej takie DVD się pojawiło (o "MTV Unplugged" nie wspominam, bo to przypadek jak wspominane wydawnictwo Kazika i spółki - cały koncert). Byłem jednak nieugięty. Wybrałem wersje jedno płytowe, ciesząc jeno uszy. Lata mijały, a ja żyłem w nieświadomości co mnie ominęło. Z pomocą niedawno przyszła mi stacja Kino Polska, prezentując którejś sympatycznej kwietniowej nocy w okolicach godziny 2.00 trzy filmy z tychże wydań. Postanowiłem wygodnie zasiąść i wsiąknąć w heyowy świat prezentowany przez Sky Piastowskie.
Pamiętacie tę ekipę? Legenda kina offowego z Zielonej Góry z głównodowodzącym Grzegorzem Lipcem. Chłopaki sporo namieszali w polskim kinie niezależno-podziemno-andergrandowym wprowadzając nawet w 2000 roku swoje "Że życie ma sens" do kin. Pomysłów nie można im było odmówić, realizacja z roku na rok stawała się coraz lepsza. Ostatnio coś ciszej o nich, ale grunt, że nie śpią. I właśnie Lipiec z Hey'em nawiązał współpracę w 2003 roku, realizując dwa klipy do płyty "Music Music": "Mukę!" i "Moogie".
Kolaboracja była sporym sukcesem, z obopólnymi korzyściami. Spodobała się na tyle, że przy okazji nagrywania "Echosystemu" z dala od zgiełku wielkomiejskiego, na wsi Nojszew, zespół zaprosił ekipę Sky Piastowskie do zrealizowania filmu dokumentalnego obrazującego proces powstawania płyty. I co? I jest lepiej niż dobrze. 45-minutowy film na szczęście nie skupia się na nudnych obrazkach z rozstawiania sprzętu. Obierając formę quasi-reality-show przedstawia Hey, jako grupę świetnych kumpli/przyjaciół, a nawet partnerów (Nosowka+Krawczyk).
Aby jednak takimi wyróżnieniami móc się szczycić, wytwórnie wpadły na świetny pomysł. Do właściwych płyt dodają bonusowe krążki DVD z "materiałami filmowymi" dotyczącymi wykonawcy. Zawartość w zatrważającej większości pozostawia wiele do życzenia. Są ta jakieś dwa archiwalne teledyski, fragment koncertu kręcony komórką, czy szumnie zwane raporty ze studia, które lepiej skręciłby pan Zdzisiu, trzaskający tydzień w tydzień wesela i chrzciny (z całym szacunkiem panie Zdziśku!). Dlaczego? Wtedy takie wydanie liczone jest podwójnie! Zatem, kiedy Kult otrzymuje Diamentową Płytę (150 tys.) za swój występ unpluggedowy w rzeczywistości kupiło to 50 tys. osób (wydanie 2CD+DVD). Ale oddajmy to Kazikowi i spółce: wydanie jest świetne i zawartość warta swej ceny. To jest jednakże wyjątek. W każdym razie wydań "bubli" unikam. Skupiam się na nowej muzyce i "gratisowe" DVD sobie odpuszczam.
Od kilku lat ten zwiększający sprzedaż trend, zauważyłem z niemałym niepokojem przy okazji premier płyt zespołu Hey. Kapeli, która nie zawodzi i wciąż nagrywa świetne lub rewelacyjne płyty z absolutnie czadowymi tekstami wokalistki Nosowskiej Katarzyny. I tu dochodzę do sedna sprawy (wiem, dość późno). Przy płytach "Echosystem" i "MURP", a także solowej Nosowskiej "N/O" czyli nowych muzycznych interpretacjach tekstów Agnieszki Nosowskiej takie DVD się pojawiło (o "MTV Unplugged" nie wspominam, bo to przypadek jak wspominane wydawnictwo Kazika i spółki - cały koncert). Byłem jednak nieugięty. Wybrałem wersje jedno płytowe, ciesząc jeno uszy. Lata mijały, a ja żyłem w nieświadomości co mnie ominęło. Z pomocą niedawno przyszła mi stacja Kino Polska, prezentując którejś sympatycznej kwietniowej nocy w okolicach godziny 2.00 trzy filmy z tychże wydań. Postanowiłem wygodnie zasiąść i wsiąknąć w heyowy świat prezentowany przez Sky Piastowskie.
Pamiętacie tę ekipę? Legenda kina offowego z Zielonej Góry z głównodowodzącym Grzegorzem Lipcem. Chłopaki sporo namieszali w polskim kinie niezależno-podziemno-andergrandowym wprowadzając nawet w 2000 roku swoje "Że życie ma sens" do kin. Pomysłów nie można im było odmówić, realizacja z roku na rok stawała się coraz lepsza. Ostatnio coś ciszej o nich, ale grunt, że nie śpią. I właśnie Lipiec z Hey'em nawiązał współpracę w 2003 roku, realizując dwa klipy do płyty "Music Music": "Mukę!" i "Moogie".
Nie bez powodu na plan pierwszy wysuwa się wokalistka, niemniej sporo miejsca Lipiec poświęcił też męskiej ekipie. Widzimy życie codzienne, spory (na tle artystycznym), męki przy pisaniu tekstów, sporo fajnego, ciepłego poczucia humoru, dystans do siebie, a zarazem bliskość całej piątki i ich najbliższych. Wszystko jest naprawdę szczere, autentyczne i ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Wyjątkowości produkcji dodaje charakterystyczny styl realizacji, nie do końca full-hifi-3d-profesjonalny, co w żadnym wypadku nie jest wadą. Oczywiście jest też muzyka, a raczej jej fragmenty, które nie zaznajomionym z materiałem bez wątpienia "narobią smaka" na odsłuchanie albumu. To jest przykład jak z minimalnym budżetem, można zrobić pozycję z założenia nudną (kto ogląda raporty ze studia?) wcale nie nudną, ale i do powtórnego przejrzenia. Atrakcyjny w formie, uczciwy w treści i niezwykle odświeżający.
Po trzech latach na warsztat poszło nagrywanie "Nosowskiej/Osieckiej" czyli spokojnej, wyciszonej i subtelnej płyty. I w takim duchu jest też film towarzyszący. W tonacji czarno-białej skupia się bardziej na pracy w studio im. Agnieszki Osieckiej w Trójce. Mniej tu humoru, więcej skupienia na akcie tworzenia, a całość jest bardzo ciekawym, spójnym i ciepłym dokumentem, dostarczającym momentami nawet wzruszeń.
I finalnie, w 2009 roku heyowa banda znowu uciekając od klasycznego studia zaszyła się w czymś na kształt miasteczka z Dzikiego Zachodu. Faktu tego nie omieszkał wykorzystać Grzegorz Lipiec i realizując dokument o powstawaniu płyty "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" skwapliwie wystylizował go na westernową modłę.
Morał jest jeden: nie skreślaj wydań CD+DVD na starcie (a przynajmniej przyglądaj się im uważniej).
Podsumowanie też jest jedno: liczę na to, że po heyowo-piastowskim przetarciu coś tak abstrakcyjnego w Rzeczypospolitej jak dokument muzyczny rozkwitnie niczym kwiaty na balkonie mojej babci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz