Angelina Jolie reżyseruje. Już sam fakt zasiadania celebrytki po drugiej strony kamery intryguje.
Film i historia niebagatelna. Bo raz że na reżyserski debiut Jolie wybrała temat arcytrudny i dość nieprzewidywalny, a dwa… kurczę, to wojna w Bośni. Jolie, wojna, gwałty, miłość, śmierć. Mieszanka zabójcza albo dla Jolie, albo dla tematyki wymagającej wrażliwości innej od klasycznie hollywoodzkiej. Dodajmy do tego trzecią kwestię - oryginalny scenariusz. Autorstwa samej Angeliny.
Czy ktoś wyjdzie z tego zwycięski?
Słynnych ust na ekranie nie zobaczymy |
Otóż z The Hollywood Reporter dowiadujemy się, że film został nakręcony w języku chorwacko-bośniackim, w rolach głównych autochtoni, a plenery są autentyczne, czyli jedyne właściwe, do tego wybrane przez samą Jolie i Pitta podczas ich rekonesansu na terenie Bośni. To robi wrażenie, bo tak się w Hollywood nie robi filmów. Oczywiście na potrzeby Jankesów film zostanie zdubbingowany, niemniej liczy się w tym przypadku słuszna koncepcja robienia kina o wojnie tam, gdzie wojna była, i do tego z ludźmi, którzy będą świadczyć o pewnej autentyczności obrazu (choćby był to tylko język).
Sama historia wzbudza również ożywione reakcje. To opowieść o miłości zgwałconej kobiety i jej gwałciciela. Streszczenie w jednym zdaniu nie odda z pewnością tego, czym film będzie (o syndromie szwedzkim na ziemi bośniackiej?). Być może nawet przecieki odnośnie treści zostały spreparowane (wszak zawczasu protestowało amerykańskie kobiece stowarzyszenie ofiar wojennych, które w ten sposób film „reklamowało” domagając się jednocześnie zakazu dystrybucji na terenie USA). Jednak coś jest na rzeczy, bo Jolie chce się rozprawić z pewnego rodzaju tabu dotyczącym obozów gwałtu zakładanych podczas wojny na Bałkanach na początku lat 90. Poza tym jej zaangażowanie w sprawy społeczne jest znane, wciąż relacjonowane przez media, więc jest to "idea", z którą można Jolie wiązać i ufać, że to efekt jej przemyśleń i doświadczeń (ot choćby jako Ambasadora Dobrej Woli przy ONZ).
Słowa Jolie:
The film is specific to the Bosnian War, but it's also universal. I wanted to tell a story of how human relationships and behaviour are deeply affected by living inside a war.
Premiera już 23 grudnia. To może być fiasko roku, banał w wojennej pożodze, pretensjonalne hollywoodzkie dziwadło. Ale może być również największym zaskoczeniem - dla widzów, dla krytyków i dla samej Jolie, która tym samym pokaże środkowy palec wszystkim niedostrzegającym jej intelektu i artystycznego potencjału. Nie wiem co myśleć, ale czekać wypada.
Na pewno obejrzę. Debiuty reżyserskie aktorów są zawsze ciekawe, nawet jeśli mają wady. Debiuty takich aktorów jak Kevin Costner, Jodie Foster, Robert De Niro, Mel Gibson nie były tylko kaprysem gwiazd, ale były przemyślane i podejmowały niebanalne tematy. Wierzę, że z filmem Angeliny Jolie będzie tak samo. W dodatku w filmie zagrał chyba najbardziej znany aktor serbsko-chorwacki, Rade Serbedzija. Pamiętam, że w jednym filmie mówił po polsku, mimo że grał Greka (to był chyba film "Rozejm" z 1997 roku, ale nie jestem pewien).
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem debiuty reżyserskie aktorów rzadko są ciekawe :)
OdpowiedzUsuńO filmie w sumie nic nie wiadomo, więc ciężko cokolwiek powiedzieć. Tak czy siak, zastanówmy się...
Ten projekt jest piekielnie ambitny i szczerze wątpię, by debiutantka mogła temu podołać. Przy tego rodzaju historii nie wystarczą umiejętności - potrzebna jest też nutka poezji. A od poezji do kiczu niestety krótka droga, więc jak najbardziej podzielam obawy Desa. Nie jestem też pewny czy nawet przy największych chęciach Jolie będzie w stanie uchwycić tamten "folklor". No zobaczymy, na dwoje babka wróżyła.
ani Jolie nie jest Bigelow, ani Jane Campion. Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że to będzie totalny kataklizm, ale z drugiej jednak strony - dlaczego miałoby się jej nie udać? Bo innym się nie udało? Podobno jest bystrą i inteligentną babką, ma u boku faceta, który potrafi dobierać sobie scenariusze i być może na jej skrypt miał wpływ. Najbardziej się boję nie tego, że sobie nie poradzi na krześle reżysera, ale największe obawy mam co do jej punktu widzenia na pewne społeczne czy historyczne problemy, które niestety mogą zostać przefiltrowane przez hollywoodzką wrażliwość, której główną reprezentantką jest właśnie Jolie.
OdpowiedzUsuńHm, a może się okaże, że Jolie jest lepszą reżyserką niż aktorką? Mam nadzieję, że nie zarezerwowała sobie żadnej roli w tym filmie. Nie życzę jej źle, bo lubię być zaskakiwana. Temat bardzo trudny i ambitny. Jolie już się raz dość dobrze spisała w wojennym plenerze - "Cena odwagi", nie ucieka od ciemniejszej strony życia na Ziemi (jej podróże do Kambodży, Afryki), może akurat dojrzała już do tego, by czymś się z nami podzielić. Czekam, ciekawe będzie zobaczyć jak Amerykanka, aktorka spojrzy na współczesną wojnę w Europie, czy przebije "Grbavicę" albo "życie ukryte w słowach" - filmy o wojnie na Bałkanach, również z gwałtami i przemocą wobec kobiet w roli głównej,i również zrobione przez kobiety. W każdym razie, już teraz można Jolie pogratulować odwagi.
OdpowiedzUsuń