A Malick się nie poddaje i szykuje nowe filmy, z których każdy może być wydarzeniem i każdy sromotną porażką.
Malick i Bale na planie nowego filmu |
Malick i Bale na planie nowego filmu |
Reklama zdrowych elektronicznych papierosów Cigger daje zdrowo popalić i od kilku dni robi w Internecie prawdziwą furorę. Jest ilustracją powiedzenia „nieważne jak, ważne żeby mówili” – bo o marce Cigger dowiedziało się w ciągu kilku dni kilkaset tysięcy ludzi. Niniejszym wpisem również chciał nie chciał, pomagam promować Ciggery, więc co by nie mówić o poziomie cyklu reklam z Olafem Lubaszenko, marketingowy cel został osiągnięty – produkt w mgnieniu oka stał się rozpoznawalny. Załóżmy dwie wersje: pierwsza – reklama została zrobiona przez kompletnych nieudaczników. Pomysł skrzyżowania wijących się na drugim planie prostytutek, z palącym Ciggera Panem Olafem na planie pierwszym wydaje się pochodzić z kompletnie innej planety, której mieszkańcom usługi matrymonialne kojarzą się z paleniem „zdrowego” papierosa. Dodając do tego bełkot, przy pomocy którego aktor wypowiada pytanie „Paliłeś już Ciggare?” oraz co najmniej dziwne miny Olafa Lubaszenko, który wykrzywia się w różne strony i błazeńsko uśmiecha, otrzymujemy reklamę-potworka, gorszą od Adama Małysza rozsypującego herbatę i krzyczącego „Ło Jezu!” na widok zboczeńca przebranego za czajnik.
Kilka miesięcy temu pisałem o fake trailerach nieistniejących filmów, a dziś rzecz będzie (krótko bo krótko) o trailerach znanych filmów, które dzięki sztuce montażu i wyobraźni internautów zmieniły swój gatunek z komedii na horror lub vice versa, tudzież zaprezentowały fragmenty filmu zanim te… zostały nakręcone. A że mamy okoliczności okołoświąteczne, na pierwszy ogień „Kevin sam w domu” jako thriller…
Blog to fajna rzecz. Pozwala szybko i skutecznie dzielić się z czytelnikami przemyśleniami na temat trailerów i newsów ze świata filmu. Masz coś ciekawego do przekazania/pokazania, wstukujesz kilka słów i tysiące osób w ciągu kilku minut dowiaduje się co ci w filmowej duszy gra. Strona Klubu Miłośników Filmu rządzi się swoimi prawami. Na jej łamach nigdy nie mogłem pokazać światu poniższego filmiku, bo nie pasował do żadnego działu. A na blogu mogę. Za „Mission: Vivaldi” stoję ja, jako pomysłodawca (i jakby nie patrzeć odkrywca – o czym szerzej na końcu wpisu) oraz były członek KMF – Adi (jako montażysta, który skleił do kupy obraz i muzykę). Ważne – zanim obejrzycie poniższą montażówkę, proponuję abyście zapoznali się z krótką genezą jej powstania. Możecie też najpierw obejrzeć, a później przeczytać. I jeszcze raz obejrzeć.