Taką właśnie perełką był „Taken” – intensywny, emocjonujący film akcji z Liamem Neesonem wykaszającym zastępy albańskich łotrów. Klisza poganiała kliszę, ale działania byłego komandosa generowały typ emocji, którym trudno nie ulec, tym bardziej, że „Uprowadzona” została pomyślana w sposób dość „staroszkolny” – nie było w niej ani misji ratowania świata, ani rozpieprzania całego miasta, ani nawet matriksowskiej choreografii. Liczył się podstarzały zawodowiec, koncertowo zagrany przez Liama Neesona, dążący po trupach do prostego celu. I to wystarczyło.
„Taken” nie tylko pomógł wybić się z dołka firmie producenckiej Bessona Europa Corp. (zarabiając niemal dziesięć razy tyle, ile kosztował), ale też zapewnił Neesonowi drugą filmową młodość. A ponieważ dwa kolejne filmy wyprodukowane przez twórcę „Leona” (komediowe „Pozdrowienia z Paryża” i teledyskowa „Colombiana”) nie zwróciły zainwestowanych weń pieniędzy, francuski reżyser uznał najwidoczniej, że brutalna, oldschoolowa rozwałka to coś, czym warto się zainteresować na dłużej. Innymi słowy – nakręcić kolejny film w stylu „Uprowadzonej”. Ale tym razem w kosmosie.
Wystarczy rzut oka na zwiastun, żeby zauważyć, że „Lock-Out” nie będzie ani nowatorskie, ani pomysłowe. Nie o to przecież Bessonowi chodzi. Guy Pearce gra niesłusznie oskarżonego o szpiegostwo więźnia, który musi odbić córkę prezydenta z orbitalnego mamra, aby uwolnić się od stawianych mu zarzutów. Już w dwuminutowej zajawce pali, klnie i rzuca czerstwymi one-linerami, czyli robi wszystko to, co bohaterom hollywoodzkiego kina akcji od ponad dekady zabrania robić MPAA. I jakkolwiek tandetnie nie brzmi skrócony opis fabuły, takiego kina mi brakuje – prostego, ale emocjonującego, z wyrazistym głównym bohaterem i bezpretensjonalną rozpierduchą w tle.
Trudno określić, czy „Lock-Out” się uda, ale wszystko wskazuje na to, że tak. Guy Pearce jest ciekawym, choć mocno niedocenianym aktorem, a Besson nie stracił wszystkich swoich umiejętności. Jeżeli tylko ich nowy projekt nie pójdzie w stronę cool-luzackiego pastiszu, mamy szansę na akcyjniaka SF, który niczym nie zaskoczy, ale zapewni półtorej godziny czystej filmowej frajdy.
moze byc dobre do kanapek
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się trochę ze Snake'em Plisskenem, może być z tego niezły akcyjniak z charakterem. Czekam ;)
OdpowiedzUsuńPomijając słabujące cgi zapowiada sie nieźle, twarde teksty - ok, mi z kolei lekko skojarzyło się z "Fortecą 2", "Taken" mimo klisz podobał mi się.
OdpowiedzUsuń-Bakier
Jeżeli coś kojarzy się z "Fortecą 2" - nie jest dobrze.
OdpowiedzUsuńScena przesłuchania super - bardzo fajny oldshool, reszta trailera mniej mi się podoba, ale jestem dobrej myśli, dziwi mi aż jak dobrze Pearce pasuje do tej roli.
OdpowiedzUsuń