To jest bez sensu.
W czasie trwania plebiscytu na najlepsze filmy z lat 1990 - 2000, który uskutecznialiśmy w ostatnich tygodniach z KMF i Forum, zupełnie przypadkiem obejrzałem oryginał z Arniem i jedno powiem: ten film się po prostu nie zestarzał. Owszem, efekty specjalne może nie są powalające i widać w całości ducha lat 80. niemniej jest to znakomicie zrealizowane, brutalne i dynamiczne kino akcji sf. Powiem więcej - w swoim (pod)gatunku, czyli wspomnianego kina sf akcji (jeśli w ogóle można coś takiego wyróżnić), Verhoeven stworzył małą perełkę - to klasyk stojący w jednym szeregu z "Robocopem", "Predatorem", "Starship Troopers" i "Mad Maxem".
Tym bardziej trudno znaleźć sens w rimejkowaniu czegoś, co jest względnie nowe i wciąż atrakcyjne. To że będzie to chłam, jestem pewien. Za kamerą stoi bowiem Len Wiseman, odpowiadający za "Underworld", "Underworld: Evolution" i - last but not least - ukochaną przez wszystkich "Szklaną pułapkę 4.0". Spodziewajmy się więc taniego efekciarstwa, polowania na efekt "wow" i inne bayizmy. PG-13 obowiązkowe, tego bądźmy pewni. Przecież nie będzie to kino skierowane do kogoś, kto ma lat, w przybliżeniu, 25+ i doskonale pamięta ostre, niedzisiejsze sceny oryginału...
W sumie mam gdzieś dobrą obsadę. Colin Farrel próbujący podbić Hollywood ani mnie ziębi ani grzeje, Bryan Cranston z "Breaking Bad" wcielający się bad guya pewnie się sprawdzi, bo to znakomity aktor; Kate Beckinsale i Jessica Biel uatrakcyjnią tło, a Bill Nighy będzie niezłym Kuato.
A czy wspomniałem, że nie będzie Marsa? No właśnie...
Z niecierpliwością oczekuję masowych zjebek, bo tylko to nową wersję "Total Recall" czeka. A na deser wszystkie śmierci zadane przez Arniego:
A to oryginał nie był umyślnie zły?
OdpowiedzUsuńVerhoeven jest mistrzem złego smaku, każdy jego film może być jednocześnie zły i dobry. Facet prawe zawszę jedzie po bandzie, skoda, że ma teraz kłopoty z uzbieraniem pieniędzy na kolejny film.
OdpowiedzUsuńDes, to co w takim razie napiszesz o prequelu The Thing - to jest dopiero kuriozum!
OdpowiedzUsuńNo ta informacja mnie zmroziła :|, widziałem trailer nowego "The Thing" i powiem że pierwsze co przyszło mi do głowy to "po co?". Czy nowe pokolenie kinomanów musi zobaczyć film tylko i wyłącznie z nowymi aktorami i efektami? Czy chcę zobaczyć oba filmy? Tak, przez ciekawość, ale czy wygrają z klasykami? Raczej nie.
OdpowiedzUsuńAle "The Thing" to prequel, więc tutaj obiekcje są mniejsze (choć nawiązywanie walki z legendą jest skazane na porażkę, bez dwóch zdań)
OdpowiedzUsuńA propos The Thing, polecam The Thing From Another World z 1951 roku, który to film jest pierwowzorem wpomnianego wyżej filmu :)
OdpowiedzUsuńgrunt żeby miał przynajmniej taki sam klimat jak pierwowzór a może wyjdzie z tego jakiś psychos/f tym razem na planecie Ziemia
OdpowiedzUsuńProblem polega na tym ze obecna mlodziez karmiona jest od momentu narodzin rozpierducha, efekciarstwem, szybkim tempem, trzepaniem sie kamery itp. NIewielu wytrzymuje na czyms co kiedys i nadal powinno tworzyc klimat. BRAK w/w albo umiejetne dozowanie.
OdpowiedzUsuńRemake jednego z najlepszych horrorów na świecie nie będzie ani najlepszym remakiem ani jednym z najlepszych horrorów na świecie.
OdpowiedzUsuńŁ.