Sądząc z poniższego plakatu (z nieudolnie doklejoną przez grafików polską aktorką), wypuszczonego przez dystrybutora zwiastuna, a także spotu telewizyjnego (dumnie głoszącego „Sharon Stone kontra Weronika Rosati”) – można sądzić, że „Spisek” to wysokobudżetowa, międzynarodowa produkcja, w której rodzima aktoreczka gra jedną z głównych ról, dzięki czemu pokaże się wielkiemu światu i rozpocznie zapowiadaną szumnie hollywoodzką karierę. Rosati spogląda na potencjalnego widza ze wszystkich materiałów promocyjnych i zdaje się mówić: „chodź, kup bilet, zobaczysz, jak udało mi się spełnić amerykański sen!”.
A jak jest w rzeczywistości? „Spisek” to tak naprawdę „Largo Winch 2”, druga część adaptacji popularnej w Europie belgijskiej serii komiksowej, opowiadającej o przybranym synu znanego multimiliardera, który po śmierci ojca dziedziczy nie tylko gigantyczną fortunę, ale też jego wrogów. Weronika Rosati gra uratowaną przez Wincha dziennikarkę, pojawia się w jednej scenie (w dodatku – w chaotycznie zmontowanej sekwencji pościgowej, gdzie ledwo widać twarz aktorki), a jej postać nie ma najmniejszego wpływu na fabułę. O jakiejkolwiek konfrontacji z bohaterką graną przez Sharon Stone w ogóle nie ma mowy, bo obie panie w filmie się nie spotykają. W zasadzie Rosati miała sporo szczęścia, że nie została wycięta w postprodukcji.
Po raz kolejny reklamy rażąco rozmijają się ze stanem faktycznym. Po raz kolejny Kino Świat kłamie widzowi w żywe oczy. I wreszcie – po raz kolejny polski dystrybutor, zamiast przyciągnąć inteligentnie przygotowaną kampanią, próbuje złapać w swe sidła naiwniaków, liczących na gościnne występy rodzimych gwiazdek w wielkich superprodukcjach. Choć nie jest to oszustwo tak groteskowe, jak w wypadku opisywanego przez Jakuzziego zwiastuna „Rabbit Hole”, promocja „Spisku” to następny przypadek obrzydliwego kłamstwa, bez cienia wstydu rozpowszechnianego przez dystrybutora w celu nabicia kabzy zarobionymi na frajerach banknotami. Do tego dochodzi tytuł, nie będący w żadnym wypadku efektem głupoty tłumacza – Kino Świat próbuje zataić, że „Spisek” to „Largo Winch 2”, bo pierwsza część nie poradziła sobie w naszym kraju zbyt dobrze. Gdyby nie obecność Weroniki Rosati, na której dystrybutor zbudował całą kampanię, „Largo Winch 2” prawdopodobnie w ogóle nie wszedłby do polskich kin.
Zastanawia mnie tylko jedno – kiedy pojawią się pierwsze wiadomości o tym, że jakiś Bogu ducha winny pracownik kina oberwał po twarzy od wściekłego, rozczarowanego widza? Bo zagrań podobnych do zastosowanego w tym wypadku przez Kino Świat jest coraz więcej, przy czym stają się one coraz bardziej kłamliwe i żałosne. Dystrybutorom nie wystarcza już tłumaczenie tytułów tak, by nawiązywały do wcześniejszych hitów, teraz cała kampania podporządkowana jest zdobywaniu widza na chama, bez jakichkolwiek granic w rozpowszechnianiu błędnych informacji. Ale panom z Kina Świat to raczej nie przeszkadza – siedzą teraz pewnie w swoim biurze, liczą zyski i śmieją się z tłumów frajerów, których udało im się zagonić do kina. A kiedy pojawia się problem piractwa, to oni jako pierwsi narzekają, mówiąc o oszustwie i braku uczciwości.
Poniżej cała „wielka rola” Weroniki Rosati w „Spisku”:
@Motoduf
OdpowiedzUsuń"promocja „Spisku” to następny przypadek obrzydliwego kłamstwa, bez cienia wstydu rozpowszechnianego przez dystrybutora w celu nabicia kabzy zarobionymi na frajerach banknotami."
(...)
"panom z Kina Świat to raczej nie przeszkadza – siedzą teraz pewnie w swoim biurze, liczą zyski i śmieją się z tłumów frajerów, których udało im się zagonić do kina."
Ja pierdyle, co za rewolucyjna retoryka :)
I czemu panom? Pań tam nie ma? Sugerujesz, że panie nie mogą siedzieć w swoim biurze, podliczać zysków i śmiać się z frajerów? Jesteś seksistą albo innym szowinistą? Że niby tylko panowie mogą robić w ch*** frajerów? Opamiętaj się!
:)
Dwa: panowie (i panie) z Kino Świat to typowi szefowie evil korpo - liczą zyski i śmieją się z frajerów, którzy i tak kupią ich następny produkt, bo są frajerami. Na tym polega życie frajera - taka jest kolej rzeczy. Nie ingerujmy w to. Leave nature alone :)
Wreszcie trzy: frajerzy nie czytają tego bloga - dlatego są frajerami. Gdyby czytali, nie byliby nimi. Stąd prosty wniosek, że frajerzy rekrutują się spośród ludzi nieczytających strony KMF :)
To trochę przypomina zapomnianą, hollywoodzką karierę Kasi Figury, której udało się wystąpić w dwóch ujęciach w "Graczu" Altmana.
OdpowiedzUsuńTrzeba pisać o takich rzeczach. Róbcie swoje, pierdolcie krytykę.
Brakuje tylko wzmianki o biednych dzieciach głodujących w Afryce, podczas gdy miliony idą na produkcję durnych filmów. Mniej więcej tego typu to retoryka ;)
OdpowiedzUsuńNiemniej samo wykpienie lansu córeczki Rosatiego jak najbardziej słuszne. Jak wyżej wspomniano przypomina się Kasia Figura i jej kariera za Wielką Wodą..
Takie rzeczy trzeba naturalnie piętnować i wyszydzać i rzucać po necie, ale wiara ma to jak widać w dupie. Zresztą dla mnie osoba, która idzie do kina na "Largo Winch" czy inną padlinę zasługuje, żeby ją wyruchać z kasy :) Sprawiedliwość musi być na tym świecie :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, coś w tym jest :D
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się żeby porównania z Figurą były uzasadnione. Rosati się nie lansuje, tylko robi to dystrybutor, który z nieznaczącego epizodu zrobił jedną z głównych ról.
OdpowiedzUsuńPS. Osoba podpisująca się "Mierzw" to oczywiście nie ja.
A Rosati siedzi sobie na necie, wchodzi na blog KMF, patrzy na wpis i krzyczy uradowana "O, piszą o mnie! Nie wiedziałam, że jestem taka sławna!"
OdpowiedzUsuń:)
Jakoś tak po lekturze tego wpisu naszło mnie by zapoznać się bliżej z filmem "Spisek", czego efektem recenzja: http://www.film.org.pl/prace/spisek.html ;)
OdpowiedzUsuń@ Mental
OdpowiedzUsuńTo nie miała być rewolucyjna retoryka :). Wiadomo, że Ameryki nie odkrywam i że o różnych przekrętach polskich dystrybutorów napisano już mnóstwo, ale uważam, że takie buractwo zawsze powinno się piętnować, tym bardziej, że tego typu kampanii promocyjnych jest coraz więcej (jakieś 5-7 lat temu było tego o wiele mniej).
To, że cwele z Kina Świat robią widza w konia na każdym kroku nie oznacza przecież, że powinni dostać na to przyzwolenie :).
czyzby kolejny hezekar specjalny dla dystrybucji?
OdpowiedzUsuń