środa, 27 kwietnia 2011

Autor: Jakuzzi

Bajka o tanim chwycie

Na przestrzeni ostatnich lat poziom „Filmu” stopniowo i konsekwentnie schodził na psy. Świadomość tej tendencji wydaje się być powszechna zwłaszcza wśród osób, które kupowały ten magazyn jeszcze kilka lat temu i mogą porównać jego ówczesną treść i formę do treści i formy współczesnej. Trudno precyzyjnie stwierdzić, w którym dokładnie momencie „Film” spadł na samo dno. W każdym razie jeżeli ktokolwiek powątpiewa w sam fakt wyrżnięcia o dno, powinien zerknąć na okładkę ostatniego, kwietniowego numeru czasopisma.



Na pierwszy rzut oka kłopotliwe jest nawet rozróżnienie czy to okładka „Filmu”, czy plakat reklamowy Banku Zachodniego WBK. Niby na górze widnieje tytuł czasopisma, ale poza tym widzimy takiego samego Banderasa, jak na witrynach ponad dwustu oddziałów popularnego banku. Nazwa banku pojawia się zresztą u dołu, wielkimi literami, a sama okładka skąpana jest w charakterystycznym dla BZ WBK zielonym kolorze.


Wyrażenie na blogu samego tylko zniesmaczenia owym „chłytem” marketingowym - mimo iż zastosowanego w sposób wyjątkowo prostacki - nie miałoby jednak sensu i byłoby raczej przesadą. W końcu niechże sobie Point Group, właściciel magazynu, dobija swoje czasopismo, niech nawet zrezygnuje z okładki, tekstów i pod przykrywką „Filmu” sprzedaje reklamowe katalogi. Ich magazyn, ich broszka. Rzecz w tym, że, jak się okazuje, redaktor naczelny „Filmu”, Jacek Rakowiecki, kategorycznie zaprzecza jakoby wprasowanie w okładkę plakatu BZ WBK było świadomym działaniem marketingowym pisma.

Rakowiecki wyjaśnił, że zadecydował, aby wykorzystać na okładkę jedno z wielu zrobionych aktorowi zdjęć w ramach sesji reklamowej dla banku. W kwietniowym numerze „Filmu” pojawia się wszakże artykuł o aktorach występujących w reklamach, a Banderas polecający kredyt gotówkowy BZ WBK to najświeższy przykład i w dodatku z polskiego rynku. Na tym etapie nie mógł zaś przewidzieć, że akurat to wybrane przez niego zdjęcie zostanie później użyte do całej masy plakatów, bannerów i innych nośników reklamowych w kampanii reklamowej BZ WBK. Zmianę koloru winiety czasopisma na zielony wytłumaczył z kolei koniecznością dostosowania jej do koloru zdjęcia.

Już po przeczytaniu powyższych wyjaśnień każdemu powinno cisnąć się na usta pytanie: gościu, kpisz czy o drogę pytasz?! Cosik nieprawdopodobne te zbiegi okoliczności, hę? Być może w tę bajeczkę z przypadkowo wybranym czołowym zdjęciem bankowej kampanii, narzucającym potrzebę zmiany kolorystyki okładki, dałoby się jeszcze uwierzyć, gdyby nie pewne dodatkowe „zbiegi okoliczności”. Otóż, jak zauważył Press, w najnowszym wydaniu "Wprost", którego właścicielem jest również Point Group, miesięcznik "Film" z Banderasem na okładce promowany jest aż na dwóch kolumnach. Na jednej znajdują się cytaty z wywiadu, który "Filmowi" udzielił Banderas, pod którymi widnieje logo banku z informacją, że był on "mecenasem spotkania". Poza tym oficjalna reklama banku z Banderasem pojawia się w samym „Filmie”, na ostatniej stronie pisma. Czyste przypadki.



Bajki bajkami, mnie natomiast najbardziej zastanawia czy redaktor Rakowiecki naprawdę uważa, że czytelnicy „Filmu” kupią jego bezczelną i idiotyczną bujdę na resorach?


8 komentarzy:

  1. Dość żałosne tłumaczenie w wykonaniu redaktora coraz mniej poważanego pisma. Nie kupuję od jakichś 4 lat, ale przeglądam regularnie. Fakt, można w nim znaleźć całkiem dobre artykuły, choć całą kupę miejsca zajmują nieistotne wypełniacze, bezosobowe teksty. Ta okładka tylko potwierdza powolną agonię Filmu - jak trzeba być zdesperowanym, żeby sięgać po tak drastyczne, bezczelne i mało wiarygodne rozwiązania reklamowe. Taka polityka to wyraz zerowego szacunku dla dobrych redakcyjncyh obyczajów, których Film był niegdyś reprezentantem.

    OdpowiedzUsuń
  2. FILM kupowałem przez jakieś 8 lat, a ostatni numer kupiłem dokładnie 2 lata temu, gdyż dało się zauważyć wyraźny spadek formy, brak pomysłów i brak zaangażowania. Od czasu do czasu chodziłem jednak do Empiku przejrzeć sobie kolejny numer magazynu i za każdym razem przekonywałem się, że nic się nie zmieniło. Nie inaczej było w tym miesiącu, chociaż na okładce są nazwiska Eda Harrisa, Kevina Spaceya i Catherine Deneuve to jednak brakuje ciekawych artykułów, które spowodowałyby, że kupiłbym ten magazyn po długiej przerwie. I właśnie dlatego, że nie ma już ciekawej prasy filmowej, zaglądam na blogi, takie jak ten :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorsze jest to, że FILM ma się dość dobrze. Agonia to grozi od jakiegoś czasu miesięcznikowi KINO, który prezentuje o pierdyliard lepszy poziom, ale niestety nie dodają płytek DVD i nie stawiają gwiazdek przy recenzjach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo co to za recenzja jest bez gwiazdek? Recenzja to nie mają być jakieś dyrdymały, tylko na być napisane czy film jest dobry i czy cycki som :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja akurat kina nie zaluje nic a nic, bo w mojej opinii to klasyczny przyklad lekcewazenia potrzeb odbiorcy. jak sobie kino chce pisac dla tysiaca czytelnikow, to niech sobie znajdzie mecenasa, a jak nie, to niech ginie - krzyz na droge. wzorem empire, ze mozna polaczyc wymagajaca tresc i komercyjny charakter.
    a co do filmu - zaczalem jeszcze z tygodnikiem, skonczylem jak przejach ich point. a ze reklamuja bz? z takim wlascicielem jak lisiecki, to nie zdziwilbym sie jakby na okladce wyladowaly podpaski always.

    kelley

    OdpowiedzUsuń
  6. FILM jest przede wszystkim NUDNY. Mam paręnaście numerów z lat 1995-1997 i nie ma porównania. Teraz FILM to jakieś denne teksty, pierdoły o serialach i masa reklam. A okładki to już temat na inną rozprawę o niczym.

    OdpowiedzUsuń
  7. W majowym numerze Filmu przez przypadek znalazła się reklama BZ WBK na całe dwie strony A4. ;)

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze posty Fetyszystów